Omorovicza Queen of Hungary mist mgiełka do twarzy

 
Omorovicza Queen of Hungary mist czyli nic innego jak mgiełka do twarzy. Niby nic. A jednak jak się skończyła to czegoś mi na okrągło brakowało. I chodziłam chodziłam, i stwierdziłam, że w mojej codziennej pielęgnacji po prostu brakuje tego elementu. Kupiłam ponownie i od tamtej pory się z nią w zasadzie nie rozstaje. Będzie krótko, będzie słodko. 
Piękny subtelny zapach neroli w połączeniu z różą i pomarańczem - o dziwo coś co posiada w sobie różę mnie zachwyca. Dyspensor rozpyla delikatnie rozproszoną chmurę dzięki czemu mamy większą kontrolę nad partiami twarzy. Dzięki temu jest też produktem wydajnym i w moim przypadku wystarcza na bardzo długo, mimo że zawsze mam ochotę się w nim wykąpać. Mgiełka daje mi natychmiastowe ukojenie, jakby odrazu zabierała się do roboty. Uspokaja skórę po wieczornym myciu. Podobno ma właściwości regeneracyjne. Coś musi w tym być, bo wszelkie zaczerwienienia lub stany zapalne goją się dużo sprawniej. Skóra jest po niej gładka i nawilżona. Nie jest spięta ani tłusta.Legenda głosi, że skład mgiełki jest oryginalną recepturą perfum stworzoną w XIV wieku dla Elżbiety Królowej Węgier :)

Dla mnie jest to produkt już obowiązkowy. Chyba, że znajdę coś lepszego, ale ciężko będzie ją przebić.


Komentarze

  1. Nie znam marki ale opakowania ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie totalnie rozaczarowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie za pierwszym podjeściem również, ale później dała się polubić :)

      Usuń
  3. Wypróbuj Molecular Saviour Mist Allies Of Skin, to zdecydowanie coś więcej niż mgiełka. Moja skóra pokochała ten płyn zostawiając Omorovicza daleko w tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mówisz? :) OK!.
      Czekam az Cult Beauty sprowadzi Herbivore do swojej oferty, podobno ma byc to w tym roku, a są tam ciekawe pozycje do sprawdzenia. min.mgiełki .

      Usuń
    2. Pisałam o niej :) ale zerknij sobie choćby na skład INCI, on robi wrażenie.

      Herbivore od niedawna jest na SpaceNK, ale ja już miałam przyjemność poznać ich słynny olejek i tak sobie. Potem napaliłam się na Moon Fruit, po czym INCI szybko mnie wyleczyło z zakupów. Foch ;) Mgiełki nie sprawdzałam, ale ja też szukam konkretnych składników oraz połączeń i stąd zainteresowanie Allies Of Skin. Nieźle też wypada toner Leahlani, ale to już inna kategoria i nawet ich nie porównuję.

      Usuń

Prześlij komentarz

All the cool kids leave a comment

Popularne posty