Fresh&Natural malinowy cukrowy peeling do ciała
Huczy i buczy o naturalnym peelingu do ciała marki Fresh&Natural. Wybrałam "smak" malinowy w dniu 02.12. który to był dniem darmowej wysyłki. Przejdę może do rzeczy jak mam to w zwyczaju. Nie rozumiem fenomenu.
W plastikowym, szerokim słoiczku z aluminowią nakrętką otrzymujemy 250 g produktu, co uważam jest progiem minimalnym każdego peelingu, który kończy się zawsze dosc szybko. Otwierajac opakowanie mamy zabezpieczające pazłotko, które, dzięki aniołom, tam jest, dlatego, że produkt przychodzi do nas lekko rozwarstwiony - co jest całkiem w porządku wg producenta - jako że jest częśc naturalnego procesu. Podstawą kosmetyku jest cukier, utopiony w zbawiennych dla nas olejkach i kawałkach kwiatów. Przed pierwszym użyciem zamieszałam wszystko razem, co wg mnie było logiczne :p Zapach? No słyszałam, że piękny,malinowy - tak owszem - ale jest on bardzo cierpki i momentami wyrzucający nutki goryczy i wiadomo, że z zapachem słodkiej sztucznej maliny nie ma nic wspólnego; nie mniej jednak nie na to się nastawiałam.
Stosowałam peeling podczas prysznicu kilka już razy. Ogólnie jestem przyzwyczajona do ścierających rękawic za 9 zł z Rossmanna, który absolutnie są nie zawodne, ale chciałam dac sobie chwilę przyjemności i odstawic je na rzecz scrubów z prawdziwego zdarzenia. Niestety nie jestem zadowolona i zdaję sobie sprawę, że będę w mniejszości. Kosmetyk ściera skórę, ale trzeba go dosc obficie nabrać w łapki. Poza tym, moja skóra na brzuchu i udach zrobiła się trochę zaróżowiona, a nacisk podczas masażu był w zasadzie znikomy. Skóra po spłukaniu, jest wygładzona, owszem, ale wciąż jakby nie do końca, jakby coś jeszcze zostało do "zdarcia". Poza tym, to co rozzłościło mnie najbardziej - to tłusta powłoka na całym ciele (no, tam gdzie był peeling), która nie schodzi już pod wpływem wody. Odrazu na myśl przyszedł mi efekt tego badziewia pod prysznic z Nivea - wszystko zrobiło się tłuste. Tak, tak - to te oleje, które mają nam nawilżac skórę. No i dobrze, tak też pewnie robią, bo skład jest bardzo dobry. Po kąpieli nie muszę w ogóle nakładac balsamu ,masła czy oliwki, bo skóra jest mięciutka i gładka, ale w moim przypadku "przewilżona" (shut up wiem że takiego słowa nie ma). Nie jest lepka ani tłusta, ale ma na sobie lekki film, który po jakimś czasie wchłania się kompletnie.
Podsumowując - skład bardzo fajny, opakowanie i cena też, ale osobiście więcej nie kupię i ze spuszczoną głową powracam do rękawiczek.
Chyba, że Wy polecicie mi jakiś peeling? :)
A tak fajnie wygląda... :( no ja niestety także nie lubię tych tłustych powłok po użyciu, więc na niego się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się bo mało kto o tym wspomina, wszyscy zachwycaja "wyczuwalne nawilżenie" :p
UsuńMam wersję z zieloną herbatą i jestem zakochana, ale malina może być już inna:)
OdpowiedzUsuńalbo inne oczekiwania ;)
UsuńJa korzystam teraz z peelingu Tołpy i jestem z niego bardzo zadowolona, mogę szczerze polecić ;) Jeśli masz czas i ochotę, możesz o nim poczytać na moim blogu, zapraszam http://wenus-lifestyle.pl/2013/12/tolpa/
OdpowiedzUsuńwpisuję na "listę" ;)
UsuńJa po licznych rozczarowaniach, od kilku lat już stosuję peeling kawowy domowej roboty. Ostatnio jednak mam ochotę na jakiegoś pachnącego gotowca, brałam pod uwagę m. in. ten właśnie peeling, ale po Twojej recenzji chyba sięgnę po coś innego...
OdpowiedzUsuńno uczta dla zmysłów to, to nei jest i nie wiem dlaczego nie którzy nad wyraz tak twierdzą :/
UsuńJa używam scrubu z Pat&Rub, który również pozostawia tłusty film. Kiedyś miałam bardzo fajny peeling z The Body Shop, myślę że tobie przypadł by do gustu :)
OdpowiedzUsuńRBS jest moim ulubionym jak narazie masz rację ;) tylko cena regularnie tak odstrasza wiec szukam czegos zastepczego ale opornie idzie jak widac hehe...
UsuńEfekt o którym piszesz jest dokładnie moim prywatnym powodem, dla którego nie kupuje peelingów a używam tak jak Ty rękawic :-/ Ufff... Czy kiedyś się coś normalnego trafi...
OdpowiedzUsuńale po peelingu z The Body Shop tak nie ma, ale jest troche za drogi zeby go non stop kupowac :p no liczmy na to ze cos sie jeszcze trafi... dziewczyny polecaja nowy z Tołpy biale kwiaty, wiec nastepny wkolejce jak przez ten przebrne ;p
UsuńA próbowałaś z Soap&Glory? :-)
UsuńFakt, ostatnio dosyć głośno było o tych peelingach. Sama jakoś się nie skusiłam a przegapiłam dzień darmowej dostawy bo z tego co patrzę to asortyment jest póki co ubogi.
OdpowiedzUsuńpowiem Ci że gdyby nie darmowaa dostawa to dalej bym go nie kupila :p
UsuńRękawice i regularny masaż są najlepszym wyjściem :) A peelingi dla mnie muszą pięknie pachnieć, gdyż używam ich raczej w celach relaksacyjnych :) Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńOla
Niezłe są peelingi cukrowe z Organique. U mnie się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na wypróbowanie tej firmy, ale ostudziłaś mój zapał. Nie lubię takiego efektu na skórze, tej wyczuwalnej tłustej warstwy, dziwnego przetłuszczenia które nie ma nic wspólnego z nawilżeniem. Wystarczy mi, że scruby z P&R spełniają podobną funkcję i dla mnie są bardziej odżywką po prysznicu niż produktem do złuszczania....
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec absolutny to Phenome, odkryłam jeszcze jeden z tej firmy plus Collistar ale relacja ceny do pojemności oraz częstotliwości używania nie zachęca. Z drugiej strony moja skóra jest specyficzna i wymagająca więc peeling jako taki musi być skuteczny, ale delikatny i stosowany średnio raz w tygodniu góra więc zaciskam węża w kieszeni i śledzę oferty promocyjne.