Dior Skinflash Radiance Booster Pen 02 Candlelight
Dior Skinflash Radiance Booster Concealer Pen w kolorze 02 Candlelight, to jeden z ostatnich nabytków. Czego szukam i jakie są moje problemy - otóż od zawsze szukam pod oczy czegoś lekkiego, ze średnim kryciem i rozświetlającego, ale subtelnego, żadne tam Kardashian Glow. Nie mam problemów z workami i cieniami, ale mam lekkie zasinienia w samych kącikach, i to właśnie na ich rozjaśnieniu zależy mi najbardziej. Wiele z nas szuka często korektorów lub rozświetlaczy, które będą lekkie i nie będą wchodzić w załamania. Ale okrutna prawda jest taka, że dopóki mamy linie pod oczami, które są w mniejszym lub większym ruchu, to każdy korektor, za 20 zł i 200 zł, będzie zachodził nam w zmarszczki. Dlatego też, mając powyższe na uwadze, nie oceniam i nie skreślam korektorów pod tym względem, bo żeby nic się nie ważyło i nie wchodziło w zmarszczki moja twarz musiałaby wyglądać tak, że Barbie była by zazdrosna.
Ten produkt to hybryda korektoru z rozświetlaczem, zamknięta w eleganckim, ciężkim metalowym opakowaniu z pędzelkiem. Jest to moja ulubiona forma zamknięcia produktu - nie jest wystawiony na światło i jest higieniczny. Pędzelek nie zacina się, jednym przekręceniem daje odpowiednią ilośc produktu na pędzelek, który wystarcza na 1 a nawet 2 podejścia. Pojemność produktu to szaleńcze 1,5 ml ... Na swoją obronę jednak ma to, że potrzeba naprawdę nie wiele aby pokryć obszar pod oczami, który i tak jest nie wielki.
Kolor, na który się zdecydowałam to 02 Candlelight, który ma bardziej żółte odcienie, 01 ma typowo różowe, ale takie się u mnie nie sprawdzają. Kolor 02 jest obecnie lekko za jasny nawet porównując resztę mojej skóry, natomiast pod oczy sprawdza się bardzo dobrze, faktycznie je rozświetlając. Konsystencja jest kremowa i bardzo lekka. Nałożenie na siebie dwóch warstw nie dodaje oczom lat, również nie wysusza cienkiej skóry, która w moim przypadku jest oryginalnie dość sucha. Zawsze jednak staram się i tak mieć wcześniej nałożony krem, tak na wszelki wypadek. Po nałożeniu czasami gruntuję wszystko jasnym cieniem do powiek, a to przedłuża trwałość w ciągu dnia o godzinę lub dwie. Sam korektor utrzymuje się w moim przypadku ok 6-7 godz, po czym wychodzi po angielsku nie zostawiając nie atrakcyjnych śladów swojej obecności. Miejmy jednak na uwadze to, że często w pracy dotykam twarzy, albo podpieram się albo jeszcze coś wyczyniam w nagłym przypływie "oh!" lub "o nie!", a to również odbija się na żywotności. Nie ma zapachu, więc nie drażni oczu.
Póki co mogę stwierdzić, że jest to najlepszy korektor z jakim zdarzyło mi się współpracować. Korektor oprócz pokrywania zasinień pod oczami spełnia ładnie swoje zadania maskując zaczerwieniani przy płatkach nosa, a także lekko rozświetlając górny kotur ust (cupid's bow). Nie nadaje się absolutnie na maskowanie niedoskonałości, źle się na nich trzyma, sprawia, że wyglądają dużo gorzej no i przede wszystkim przykuwa do nich uwagę. Jest to korektor typowo pod oczy i w miejscowe rozświetlenie, i tego się trzymajcie.
Zdjęcie przedstawia subtelne rozświetlenie kącików, na którym najbardziej mi zależało, daje naturalny i świeży efekt. Polecam osobom, które podobnie jak ja, nie mają za wiele do chowania i nie potrzebują pełnego krycia. Ja jestem bardzo zadowolona i chętnie kupię ponownie, jednakże tak jak i w tym wypadku, nie w cenie regularnej.
Czego używacie pod oczy? :)
"Wiele z nas szuka często korektorów lub rozświetlaczy, które będą lekkie i nie będą wchodzić w załamania. Ale okrutna prawda jest taka, że dopóki mamy linie pod oczami, które są w mniejszym lub większym ruchu, to każdy korektor, za 20 zł i 200 zł, będzie zachodził nam w zmarszczki. Dlatego też, mając powyższe na uwadze, nie oceniam i nie skreślam korektorów pod tym względem, bo żeby nic się nie ważyło i nie wchodziło w zmarszczki moja twarz musiałaby wyglądać tak, że Barbie była by zazdrosna."
OdpowiedzUsuńJestem Twoją wielką fanką za te słowa! W końcu KTOŚ otwarcie napisał kilka gorzkich, lecz jakże prawdziwych słów :)
Mogę cytować? :D
Proszę bardzo, dziękuję że tu jesteś :) Pozdrawiam
UsuńA mnie cieszy, że tutaj trafiłam :) Wypatruję ciągle nowych postów i czekam niecierpliwe na każdy następny :)))
UsuńJa niestety mam cienie wiec dla mnie moze miec za male krycie. z drugiej strony, te monciej kryjace zawsze mi wchodza w zmarszczki i to tak, ze widac to na odleglosc kilometra.:-(
OdpowiedzUsuńwłaśnie to ogromny minus pełnego krycia,jest przeważnie cięższy w konsystencji..
UsuńFajnie, ze jestes zadowolona!
OdpowiedzUsuńJa mam korektor Fake Up z Benefit, i tez jestem bardzo zadowolona :)
tak, to był dobry zakup :)
UsuńWygląa bardzo sympatycznie. Ja używam w razie czego korektor z Deborah, choć najczęściej sam krem BB wystarcza. Nie mniej jednak zamierzam obadać kolegę Diora i YSL a potem może na któryś się skuszę :-) Nie mniej jednak po jednym z Twoich postów zakupiłam dziś pewien produkt, który zamierzam przetestować :-) Ale o tym innym razem ;-)
OdpowiedzUsuńo matko musisz mi powiedziec co to ;D
UsuńZa jakiś czas zobaczysz :-D Czytam Cię namiętnie, więc odnotowuje w głowie wszystkie potencjalne zachciewajki a potem czasem je nawet kupuję ;-)
Usuńno dobrze, będą czekac :D ja też tak robię ale nie jestem w stanie wszystkiego kupic, ale za to zapamietam :D
UsuńMiałam go kiedyś,chyba też w odcieniu 02 i bardzo go dobrze wspominam:) a pozniej kupiłam korektor Artedco i takiej samej formie i był rownie świetny,więc do Diora już nie wróciłam. Ale chyba odnowię tą znajomość:)
OdpowiedzUsuńoo a ja spróbuję Artdeco, przyznam, że patrzyłam na niego długo ale w końcu postawiłam na ten :0
UsuńTeż zazwyczaj zależy mi najbardziej na rozświetleniu kącików bo tam mam najwięcej sinego pigmentu chociaż podobnie jak ty nie mogę narzekać na tę strefę.
OdpowiedzUsuńgit :) jeśli dobrze pamiętam jakiś z Sephory dobrze się u Ciebie sprawdzał
Usuńna chwilę obecną stanowczo za jasny dla mnie ;/
UsuńWłaśnie z tego powodu, że nie mam twarzy gładkiej jak laka i niestety mam rowy pod oczami, nie używam korektorów :P Nakładam podkład i w zupełności mi wystarcza do wyrównania kolorytu. Zawsze to jeden kosmetyk mniej ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jednak efekt, który daje ten od Diora, więc będę o nim pamiętać jeśli z wiekiem coś się u mnie zmieni.
hehe człowiek dorasta do wielu rzeczy, wiem po sobie :D
Usuńpowiem Ci, że jakoś nigdy nie miałam w zwyczaju nakładac podkładu pod oczy, jakoś się niepoprawnie zachowywał, a że lubię testowac korektory to wiesz :)))
Ciekawy produkt,spełnia swoje zadanie
OdpowiedzUsuńw moim przypadku tak
UsuńNajważniejsze, zeby być zadowolonym z produktu :)
OdpowiedzUsuńJa sie kiedys skusilam na korektor pod oczy silnie rozswietlajacy z Inglota i za kazdym razem po jego zastosowaniu większość osób mnie pytała czy plakalam :)))
hahaha tego się pewnie nie spodziewałas :) Ludzie i ich skojarzenia :)
UsuńKochana, przepraszam, ze tak tutaj pytam, ale czy Ty mieszkasz w Krakowie? Będę ogromnie wdzięczna jak mi odpiszesz u mnie na blogu, dziękuję.
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie pisakowe korektorowe rozświetlacze :) mam YSL i LaPrairie.. miałam Guerlain.. na Diorka więc i przyjdzie czas :D
OdpowiedzUsuń