Mary Kay Kompleks odbudowująco-regnerujący na noc


Mary Kay kompleks odbudowująco-regenerujący na noc. Można uznać to za nic innego jak samodzielne serum. Z reguły na serum nakładamy jeszcze jakiś krem nawilżający, ponieważ serum wspomaga wchłanianie i przyswajanie kremów, dając im dodatkowy boost. Napisałam wcześniej, że to serum jest moim zdaniem samodzielne dlatego, że jest dość silne i nie potrzebuje dodatkowego wspomagacza. Lubię używać na noc serum i od kilku lat skutecznie wdrążam je w życie, bo widzę efekty po prostu. 


Kosmetyk stosowany na skórze: mieszanej, odwodnionej, bardzo wrażliwej, skłonnej do zaskórników.

Nie jest to może najbardziej super naturalny produkt, ale nie jestem ostrym przeciwnikiem chemii w kosmetykach, bo tak samo jak uczula chemia tak samo i produkty naturalne, i wiem to z pierwszej ręki – mojej skóry. W składzie znajdziemy min. palmitoil tetrapeptyd - 7, który przeciwdziała działalności szkodliwych aktywnych czynników, a także wspomaga produkcję kolagenu. Znalazłam również nutkę wyciągu z granatu, bawełny, acai i kasztanowca.

 

Kompleks zamknięty w bardzo poręcznym, utrzymanym w stylu typowym dla marki, opakowaniu z pompką typu airless, która się nie zacina (wow!) i nie zapowietrza. W opakowaniu otrzymujemy 50ml produktu. Przeznaczony jest wg producenta do wszystkich rodzajów cer, szczególnie dla wrażliwej i alergicznej. 

  


Konsystencja jest kremowo-żelowa, bardzo lekka, wchłania się od razu po nałożeniu. Nie ściąga skóry jak bardzo często tego typu produkty, zaryzykuję i powiem, że skóra jest odprężona. Producent zapewnia, że jest fragrance-free, mogłabym się z tym zgodzić, jedynie co lekko w zapachu na samym początku czuć to alkohol, zdaję się konserwant i spoiwo, który jeszcze w zasadzie przed wmasowaniem w skórę ulatnia się, a więc spełnia swoje pierwotne zadanie. Serum nie jest tłuste, nie zostawia żadnego filmu na skórze, nie siedzi na niej. Ładnie wygładza skórę, ale podejrzewam, że jest to za sprawą kilku lekkich silikonów, które dają nam czasami złudne wrażenie. Muszę jednak przyznać, że mimo ich obecności skóra po 3 tygodniach codziennego stosowania zaczęła się polepszac. Poprawie uległa sama jej tekstura – jest miękka i nawilżona. Kosmetyk nie zapycha, rano nie budzę się z tłustymi partiami, zaczęły się trochę bardziej regulować. Serum nakładam również na szyję (tak Proszę Pani, o szyi nie zapominamy, bo razem ze skórą rąk najszybciej zdradza nasz wiek). W pierwszym tygodniu stosowania wyskoczyły mi ze dwie niespodzianki, ale myślę, że były zasponsorowane przez hormonalne zmiany, bo więcej przez miesiąc się nie pojawiły. 

Kosmetyk spełnia obietnice w 100%, na mojej skórze. Zmieniłabym jedynie konserwanty na jakieś milsze dla otoczenia, ale marka nie reklamuje się jako typowo naturalna. Polecam wypróbować jako ekstra treat dla skóry, bo efektami możecie być mile zaskoczone ;)

Używacie serum w swojej codziennej pielęgnacji ? 

 

Komentarze

  1. Nigdy nie miałam nic z tej firmy..hmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja mama kiedys często kupowała więc markę znam od dłuższego czasu ;)

      Usuń
  2. a ja się chyba skuszę na serum laser clinique ;P Jeszcze wykorzystam tę maseczkę rozjaśniającą z korresa i lecę :P
    Wow jestem pod wrażeniem efektów ;) Ja firmę Mary Kay znam tylko z punktowego preparatu na wypryski, ale miło go wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby nie mineły jak skończę używac :) hehe a jednak laser huh? :D

      Usuń
    2. Powiem ci, że w 1,5 tygodnia coś drgnęło, więc jestem ciekawa co będzie dalej ale najpierw chce wykończyć jeszcze maseczkę z Korresa ;P 16 ml a skończyć się nie chce :P

      Usuń
  3. A ja się wkręciłam w Bandi, jutro znów zamówię kilk rzeczy

    OdpowiedzUsuń
  4. ja nie uzywam ale mam zamiar zaczac ;) tylko musze w takim razie znalezc jakies odpowiednie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami jak kilka dni nie poużywam to zaczynam czuc różnicę, serum to fajna sprawa ;)

      Usuń
  5. jeszcze się chyba nigdy Ci nie przyznałam, ale w życiu nie miałam nic z Mary Kay, a Ty tak kusisz:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha wolę termin "informuję" ;D :) życia nie wystarczy żeby wszystko przestestowac :) ale doceniam te wyznanie :D

      Usuń
  6. Czy używam? Tak :-) W tym momencie kończę testy, które uzupełnią brakujące produkty w moim planie pielęgnacyjnym (będzie dość rozbudowany, w stylu azjatyckim ;-)). Na dziś jest tam serum Estee Lauder Advance Night Repair ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kultowy produkt :) nie miałam nigdy nawet malutkiej próbki, ale wszystko przede mną :D Azjatycko brzmi bardzo egzotycznie więc jestem zainteresowana :)

      Usuń
    2. Zobaczymy, jak mi pójdzie - opiszę jak się uda :-) A co próbki, skocz do Sephory lub Douglasa i poproś o odlewkę z testera ;-)

      Usuń
    3. pisaj pisaj :)
      dobry pomsył, dzięki :)

      Usuń
  7. Uwielbiam używać serum wszelakiego rodzaju :) Tego jeszcze nie miałam, ael chyba do najtańszych nie należy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można złapac w promocji ale generalnie około 100 zł, szczerze mówiąc nie widziałam dobrych tanich serum a dla mnie osobiscie jest to kosmetyk za ktory mogę placic więcej jeśli można to tak ując ;)

      Usuń
  8. też sie nie mogę obyć bez serum :) obecnie używam nawilżającego z clarinsa + mega bogaty krem z diora .
    z mary kay jeszcze nie miałam zadnego kosmetyku , czas się skusić -szczególnie po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się że znalazłam kogoś do serum 'teamu' :) Clarins ma ciekawe pozycje w swojej ofercie, muszę się przyjrzec kiedys bliżej bo w sumie malą stycznosc mam z marką jak narazie :)

      Usuń
  9. uwielbiam sera! może kiedyś będzie mi dane spotkać na swojej drodze Mary Kay :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, jeśli możesz napisz coś więcej o butach firmy asics u mnie na blogu (komentarz). Kompletnie nie znam tej firmy i nie wiem czego się spodziewać... Mają wysokojakościowe obuwie?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

All the cool kids leave a comment

Popularne posty