Chanel Long Lasting Concealer korektor do twarzy


Chanel Long Lasting Concealer czyli korektor do twarzy o rzedłużonej trwałości w kolorze 20 Clair.  Zakup całkiem sponatniczny, mimo, że nie raz go testowałam w perfumerii. Zadecydowała promocja i powiem Wam, że jest to jeden z tych produktów, o których się mało mówi. Wszystkich serca skradzione są przez Urban Decay, NARS czy Bobbi Brown, a niepozorna Chanel wypuściła na rynek całkiem dobry produkt. Zaczynając od ślicznego, eleganckiego jak przystało na markę opakowania. Minimalnistyczne, niekrzyczące, dojrzałe. Korektor zamknięty jest w formie błyszczyka, w plastikowym "szronionym"opakowaniu, aplikator zakończony gąbeczką. Taka forma jest dla mnie najlepsza - najszybsza, najwygodniejsza, najbardziej higieniczna.


Kolor 20 Clair jest prawdziwym ładnym beżem, bez różowych odcieni, idą w stronę żółtych - czy neutralnych - nie sądzę. Jest to idealny kolor chłodną porą, a latem daje ładne rozświetlenie pod oczami, kiedy buzia ma trochę ciemniejszy odcień. Ja nie stosuję żadnych tricków w postaci malowania sobie drzewek i trójkątów pod oczami (Kardashians crap) bo  to tylko dodatkowo obciąża cały wygląd makijażu, a może nawet lekko postarzyć, bo kosmetyk zaczyna być wtedy widoczny.


Sama konsystencja korektora jest dziwna. Ma formę jakby lekko mokrego kremowego żelu, który w kontakcie ze skórą robi się nieco bardziej pudrowy. Jest dobrze kryjący ale pokrywa skórę tylko cienką warstwą. Trochę taki paradoks ale jakże śiwtnie mu to wychodzi. Dzięki temu nie jest ciężki w okolicach oczu. Moim zdaniem, nie istnieje żaden korektor który nie będzie się pod oczami schodzić, bo okolice oczu nie są gładkie. Może jakby zastosować baze ze 100% silikonu, może by to coś dało, ale komu to potrzebne... Nie jesteśmy manekinami :)
Poniżej, jedno oko z korektorem, drugie bez. Wiecie które? :) Wasze lewe.


Moim zdaniem różnica jest znacząca, na żywo efekt ten jest dużo bardziej widoczny. Wykończenie w rzeczywistości nie jest płaskie - tj. nie jest zupelnie matowe, ale nie tak jak ostatnia moda dyktuje - super rozświetlone. To taka mini hybryda obydwu cech- skłaniałabym się w kierunku satyny. Czyli faktor, który powinna posiadać zdrowa skóra. W moim przypadku korektor nie wysusza okolic oczu, ale krem pod zawsze mile widziany. Ja jestem zadowolona z tego zakupu, zważając na konsystencję posłuzy mi jakiś czas. Polecam.

Jaki jest Wasz ulubiony korektor obecnie i jakie macie wymaggania wobec takich produktów?

Komentarze

  1. WOW, widać różnicę. Bez dwóch zdań! Narobiłaś mi na niego ochoty, o czym zresztą wiesz, bo już wcześniej zapaliłaś zielone światło dla niego :) I masz rację, mało się o nim mówi/pisze. Sama jakoś uległam magii NARSA, nie powiem, bardzo lubię ten korektor, lecz znalazłam coś lepszego tzn. doskonalszą wersję NARSA w ofercie Senny. Aktualnie kończę opakowanie i szykuję się do recenzji. Nieźle też wypada słynny Liquid Camouflage Concealer z Catrice, jednak po miesiącu używania widzę w nim dobre jak i złe strony. Dlatego na co dzień raczej nie stanie się moim faworytem.
    Szalenie lubię korektory rozświetlające jak te z YSL, Shiseido oraz La Prairie (to mój nr 1)

    Popieram w 100% kwestię zachowania się korektora, na gładkiej powierzchni, owszem. Zgodzę się, ale nie tam, gdzie skóra się załamuje. Oczywiście dobre utrwalenie korektora robi swoje plus do tego nie (nad)używanie ilości podczas makijażu, lecz nie jesteśmy lalkami.

    Moje wymagania? ma być lekki, wyrównać delikatnie koloryt, rozświetlić okolice oczu, nie wysuszać, nie obciążać. Przede wszystkim spełniać swoją rolę i wywiązywać się z obietnic producenta.

    Miałam kupić ponownie Sennę, ale wrzucę do koszyka Chanel :) Będzie na Ciebie ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahhaha o żesz Ty, no dobra biorę to na siebie w razie co :))) Trudno :D
      Powiem szczerze, że nigdy nie przyglądałam się kosmetykom Senny, widziałam co nieco u Ciebie ale to chyba tyle, może znalazłabym coś dla siebie tak myślę...
      Z YSL lubię ten ich oldschoolowy touche eclat mialam kilka pisaków juz, ale znudzily mnie poki co. Napewno natomiast wroce do nich.
      To widzę że oczekiwania mamy takie same, wiec jak sobie zagruntujesz korektor tak jak mowisz to tym bardziej powinien Ci sie spodobac, ja tego nie robię bo mi wystarcza i tak :)
      Dobra, to daj znac koniecznie co on nim myslisz jak juz bedzie w Twoich rękach :)

      Usuń
    2. I skusiłam się. Doszłam do wniosku, że dalsze wydłubywanie patyczkiem korektora Senny mija się z celem (naprawdę ciężko go zużyć do końca, bo nadal jest spora jego ilość. Co za marnotrawstwo, foch na firmę). Miałam wybrać Beige Rose, ale akurat nie było. Co za pech.... niemniej jeżeli 20-tka się sprawdzi, to dołączy do niej 31 :)
      O tak, niby YSL jest taką już legendą, ale działa.

      Wolę utrwalić korektor, to zdecydowanie mu służy w ciągu dnia i makijaż wygląda dużo lepiej. Jednak zobaczymy, czy będzie taka potrzeba w przypadku Chanel?

      Na pewno skrobnę co nieco :))) Przymierzam się do posta z nowościami więc pewnie przemycę pierwsze wrażenia przy okazji.

      Usuń
  2. Wygląda bardzo naturalnie czyli coś co i ja szukam:)
    Jak skończę wszystkie korektory, to mu się przyjrzę z bliska:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przy odpowiednio dobranym kolorze jest praktycznie nei widoczny :)

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie mogę powiedzieć nic o tym korektorze gdyż nigdy nie miałam okazji aby go używać. Ja jestem zdania, że bardzo fajne kosmetyki są z firmy https://eveline.pl/ i ja za każdym razem właśnie je zamawiam. Na ten moment właśnie muszę domówić kilka rzeczy bo mi się skończyły.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

All the cool kids leave a comment

Popularne posty